Lubimy czasem zjeść
obiad gdzieś na mieście. Moim zdaniem są z tego same korzyści:)
możemy oderwać się od codzienności, zaoszczędzić czas, bo
jednak nie przygotowujemy posiłku, nie musimy zmywać…;) A jeśli
chodzi o pieniądze – przecież za obiad, który robimy w domu też
płacimy. Czasem warto pozwolić sobie na taką ekstrawagancję ;)
Ostatnio postanowiłyśmy
zobaczyć z Brunetką jak wygląda miejsce, które tak często mijamy
- odwiedziłyśmy „Gruubą rybę” na ul. Małe Garbary.
Może sąsiednie
kamienice nie przyciągają uwagi jako obiekty zabytkowe, ale to
zaledwie kilka kroków od ul. Szerokiej i warto tam zajrzeć.
Tym
bardziej, że ceny nie odstraszają. W porze lunchowej (11-16) ceny
są obniżone i można zjeść obiad już za 13-15 zł. Później
ceny nie przekraczają 25 zł (z 2 lub 3 wyjątkami). Napoje od
3-5zł. Zupa rybna jest za 5zł. I można wybierać w różnych
rybkach: dorsz, flądra, halibut, karp, pstrąg, sieja, mintaj, lin,
łosoś, sola.
Nie znałyśmy godzin
otwarcia: niedz-czw 11-20, pt-sob 11-21. Przyszłyśmy 30 min przed
zamknięciem (to był bardzo późny obiad;)) i dlatego
zdecydowałyśmy się na zabranie jedzonka na wynos.
Ja zamówiłam makaron z
łososiem, serem lazur, orzechami i masełkiem czosnkowym za 12,90
zł.
Brunetka zamówiła
dorsza z pieczonymi ziemniakami i surówką za 17,70 zł. Dostała
jeszcze sos czosnkowy.
Ryba była ukryta głęboko
pod ziemniakami, żeby na pewno nie wystygła:) Dodatki może nie
wydają się ogromne, ale wbrew obawom, Brunetce jeszcze zostały;)
Blondynka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz