wtorek, 17 stycznia 2012

KISS BOX (2012) - kto nie ryzykuje to nic nie ma;)

Blog miał być o oszczędzaniu i korzystaniu z życia, wiec ja korzystam...;) jak większość kobiet kocham kosmetyki:) Myślę, że czasem coś tu o nich skrobnę. W grudniu w tajemnicy przed Blondynką (bo by marudziła) popełniłam to szaleństwo i nie żałuję!;)
Oto najnowszy kiss box, który jak widać jest  bardzo ciekawy i zapewne mocno zdziwił wszystkich, którzy widzieli poprzednie...
Mamy tam w sumie 5 próbek  i 3 pełne opakowania (mydło, carmex i żel pod prysznic). Myślę że za cenę 25 zł stanowczo było warto.

Brunetka








P.S. Jesteśmy z Blondynką w trakcie pisania postu o naszych finansach, ale z powodu kolejnej rozmowy o pracę Blondynki oraz mojej stłuczki ( pan mnie nie zauważył-mimo że jechałam drogą z pierwszeństwem), mamy małe opóźnienie...

piątek, 6 stycznia 2012

POSTANOWIENIA NOWOROCZNE - trochę Brunetkowego marudzenia

Widać, że część Torunian postanowiła w nowym roku bardziej o siebie zadbać. A może chodzi o poświąteczne kalorie...;) Basen na Bażyńskich pęka w szwach. Nigdy nie widziałam tam takich tłumów w porach wcześnie porannych albo późno wieczornych. Specjalnie wybierałam te godziny, aby uniknąć "ścisku" na torze. Ku mojemu zaskoczeniu, teraz zamiast być sama lub ewentualnie z jeszcze jedną osobą, miałam na torze dodatkowe dwie osoby! Na innych torach nie było lepiej. Wierzę w zmiany noworoczne i kibicuję ludziom, którzy postanawiają walczyć ze swoimi słabościami, ALE MOŻE BEZ PRZESADY! Nie chcę rezygnować z mojego ukochanego basenu ani też musieć gnieździć się na jednym torze z kilkoma osobami. Nie sprzyja to ani zrelaksowaniu się w czasie pływania, ani skupieniu na technice, a wizyty na basenie nie są wtedy zbyt przyjemne.
Piękna jesienna pogoda, którą zafundowała nam tegoroczna zima sprzyja uprawianiu też innych sportów. Bieganie, nordic walking, jazda na rowerze...Może coś bardziej zimowego - np. jazda na łyżwach? Dlaczego wszyscy chcą właśnie pływać??? ;)

Brunetka




wtorek, 3 stycznia 2012

Noworoczne refleksje...

Magiczna granica zamiany Starego Roku na Nowy skłania do refleksji...W radosnym zamieszaniu sylwestrowej zabawy trudno znaleźć na to czas, ale kiedy już wkroczymy w Nowy Rok nie da się uniknąć chwili zadumy.

Podsumowanie minionego roku - dla mnie nie był najlepszy, powiedziałabym, że był najtrudniejszym i dlatego tak bardzo liczę, że spełni się życzenie, które słyszałam od wielu osób i ten Nowy, 2012 rok, będzie zdecydowanie lepszy od poprzedniego. No i jeszcze chwila zastanowienia co może wydarzyć się w Nowym Roku...niestety nic nie da się przewidzieć na 100%, ale warto wyciągnąć wyciągnąć wnioski i zastanowić się nad doświadczeniami z minionego roku. I co bardzo ważne - POSTANOWIENIE NOWOROCZNE! Bez niego wkraczanie w Nowy Rok jest jakieś niepełne.




Moim postanowieniem, zgodnie z wyrażoną bardzo stanowczo sugestią Brunetki, jest większe zaangażowanie się w prowadzenie bloga. Teraz tylko wystarczy dotrzymać danego sobie słowa, a jak wiadomo nie jest to łatwe...Ale myślę, że wytrwam i w grudniu z czystym sumieniem tegoroczne postanowienie będę mogła uznać za zrealizowane:)

Blondynka

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Ostatnia noc 2011 roku

Dziwnym trafem w tym roku wszyscy moi znajomi spędzali Sylwestra na domówkach i placach w odróżnieniu od poprzednich lat, kiedy królowały bale i huczne imprezy w klubach. Nie wiem czy to moda czy zaczynający nam zaglądać w oczy kryzys...
Mam nadzieję, że to pierwsze:) ja wprost uwielbiam domówki:)  Mają one charakter kameralny i pozwalają spokojnie porozmawiać z większością współbiesiadników. Poznaje się też dużo nowych osób, gdyż z każdą nową domówką przybywają nowe osobniki;)
 A po za tym jest tam moje ukochane jedzenie (ten rok zaczęłam między innymi z Blondynką na domówce, której motywem przewodnim było sushi - wspólne przygotowywanie i jedzenie:)

Brunetka













Ile nas to kosztowało:
Sylwester był zrzutką po 40 zł na osobę (wraz ze składnikami na sushi, inne przekąski i alkoholem). 
Samo sushi na ok. 6 osób kosztuje 70-80 zł.

wtorek, 13 grudnia 2011

TEMAT : Oszczędzanie;)


Zakładając bloga chciałyśmy zmotywować się do wprowadzenia w nasze życie prostych sposobów na oszczędzanie nie rezygnując z przyjemności. Jednym z ciekawych pomysłów było wspólne lepienie pierogów. Razem z Blondynką ulepiłyśmy 130 pięknych okazów:) Żeby nie było zbyt łatwo lepiłyśmy je w nocy;) Ok. północy i 100 pieroga dostałyśmy nagłego niepohamowanego napadu śmiechu, który trwał dobrych parę minut:) wiec wraz z gotowaniem i oszczędzaniem, ćwiczyłyśmy mięśnie brzucha ;)



W ostatnich latach wspólne gotowanie stało się bardzo modne, wiele gazet pisze o imprezach połączonych ze wspólnym przygotowywaniem posiłków. Coraz więcej znajomych, gdy słyszy o organizowanych przez nas spotkaniach (pieczenie chleba, ciasta, pierogów, robienie ciasteczek) "bezczelnie" i z ciekawością wprasza się na nasze pichcenie i przekonuje się, że jest to świetna zabawa, co dla niektórych jest dużym zaskoczeniem. Coś, co parę lat temu było nie do pomyślenia, bo "przecież jada się na mieście", stało się teraz bardzo trendy i sprawia naprawdę wiele frajdy:)


                                                                                                                                          Brunetka 

sobota, 10 grudnia 2011

Sobotnie wyjście

Chyba mało kto zna Brunetkę tak dobrze, jak ja...;) sobotnie wyjście do Pameli (toruńskiego klubu, który na pierwszy rzut oka wygląda jak osiedlowa melina;) okazało się udane:) od razu po wejściu, Brunetka ostrym spojrzeniem i słowem skarciła mojego chłopaka, że NIE ZROBIŁ DLA NAS REZERWACJI. Szybko jednak poradziła sobie z tym problemem dosiadając się do stolika, gdzie były wolne miejsca. Byłam szczerze zdziwiona, że siedzi obok wokalisty zespołu Manchester, który był jedną z gwiazd wieczoru:) Brunetka oczywiście nie była tego świadoma, co więcej była przekonana, że to 17-letni fan ;)


32! letni wokalista Manchesteru


Blondynka
Ile nas to kosztowało:
Blondynka - Tatra - 4 zł,  Brunetka - Warka - 4,7x2 :)





niedziela, 4 grudnia 2011

Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, powiedz mu o swoich planach...

Pomył na bloga powstał we wrześniu, dwa miesiące później, po podjęciu decyzji przez Blondynkę o zostaniu w Toruniu, wcieliłyśmy go wżycie. I jak to wyżyciu bywa...
Blondynka walczyła o pracę, zaliczała kolejne etapy rekrutacji, niestety odpadła przy ostatnim W trakcie tego dowiedziała się również ,że nie będzie otrzymywała dofinansowania od rodziców, a zmianę miejsca zamieszkania pokrzyżowała MIŁOŚĆ. Dziś zamiast stać w punkcie zero, czuje się jakby była w punkcie -1. Nie dosyć że brak pracy to i środków do życia.
A u mnie, gorący okres - praca, praca i jeszcze raz praca. Budziłam się w nocy, a mój mózg nie przestawał liczyć cyferek. Aż w końcu nagroda:) Pierwszy dzień wolny od miesiąca - niedziela. W końcu będę mogła robić to, na co mam ochotę. Łóżko i książka to jest to o czym marzę. Zapomniałam... Blondynka coś marudziła o grupowym wyjściu na piwo...Czas pokaże czy uda mi się jakoś  z tego wykręcić;) 

                                                                                                                                                       Brunetka
P.S.
We wpisie Brunetki zauważyłam pewną nieścisłość i dlatego zdecydowałam się na interwencję;) Nigdy nie próbowała wykręcać się od czasu wspólnie spędzanego ze znajomymi. Powiedziałabym nawet, że często była na tak, chociaż nie znała pomysłu...;)To chyba wina przepracowania...Ale i tak nie wierzę w to, co napisała;) Mogę nawet założyć się, że niedługo będzie się tu chwaliła udanym wyjściem, bo moim zdaniem zapowiada się naprawdę ciekawie:)

                                                                                                                                                      Blondynka